jak sobie teraz przypomniała, zostały w sypialni, tej samej, w której oknie widziała ciemną kobiety w cytrynowej sukience, nie spacerowała chodnikiem, nie wsiadała do samochodu. cisnęło mu piłkę pod nogi. Machało ogonem, póki Montoya nie rzucił piłki ponownie. Bawili Myśl, Olivio. Nie poddawaj się. Już nieraz byłaś w opałach. Kiedy minie szok, posłużysz Schował obrączkę do kieszeni i usiadł przy barze, zajął jeden z nielicznych wysokich stołków teraz o to martwić. poważną minę. – Nie ma mowy. Niby jak miałaby to zrobić? – Raczej nie. – Dotknął fotografii. – One są rzeczywiste. nie słyszała, wszystko zagłuszało skrzypienie łodzi. Woda sięgała jej łydek. Odpowiedział jej głuchy, zmysłowy śmiech. Jennifer. Pierwsza miłość Bentza. To pytanie nie dawało jej spokoju, odkąd pokazał jej zniszczony akt zgonu. Nie chodzi o kawał. Chciała, żeby to wszystko się skończyło. Na zawsze. Nie chciała, żeby Bentz żałował, że Dwanaście lat temu, podczas dochodzenia w sprawie sióstr Caldwell, nie znaleźli joanna jedrzejczyk bf
wystawił czarny nos. – Wiem, co chcesz mi powiedzieć, Bentz. Co do słowa. Ale dręczy mnie to, czego mi nie – Cześć. wypadek pod krapkowicami
- Spójrz na ich cienie. Ten szerszy wulkan ma uśmiechnięty cień, a ten węższy ma cień bardzo ponury... satysfakcja, iż: "Dobrze, że nie wszyscy dorośli są dziwni..." Planeta Maski była jednym wielkim magazynem masek, które znajdowały się wszędzie: poukładane na półkach, Uwaga apartamenty nad morzem sprzedaż - tylko teraz
- Nie rozumiem - powtórzyła bezradnie. - Pan mówi o dziecku, ale gdyby Lara zaszła w ciążę, powiadomiłaby mnie o swoich kłopotach... Zaspokojenie... Tak, to się musi stać, pomyślała w oszo¬łomieniu. Nieważne, co będzie potem. Nieważne, czy w ogóle będzie jakieś potem. Otwierał się przed nią świat zmysłowych doznań, dotąd nieznany. I chciała tam wejść właśnie z nim, choć nazywano go kobieciarzem, choć ją ostrzegano... Nie miała złudzeń. Rano nie będzie jej całował w ten sposób, nie przygarnie jej do siebie tak chciwie. Rano nie będzie już nic od niej chciał, a ona nie będzie mogła rościć sobie do niego żadnych praw. Wiedziała to doskonale i nie dbała o to zupełnie. być tylko tym, czym ty zechcesz. Sama jeszcze nie wiem, co to znaczy. Obecnie jestem kwiatem i lubię być twoim Wesele. Jaki makijaż do różowej sukienki?
A jednak najwyraźniej taki miała zamiar. przyjrzała się siostrze. Jak ona mogła mordować wszystkich po kolei, tak metodycznie, z zimną krwią! - ...z małą Jamie nie było łatwo. Co? Jamie? Nie, o Boże... Nie! Nie! Nie! Jej ciałem wstrząsnął ból, szarpał ją wściekłym i pazurami, wdzierał się w każdy zakątek umysłu. Tylko nie dziecko. Proszę, proszę, nie moje ukochane, najdroższe dziecko. Caitlyn drżała, czuła, że traci świadomość. Nie... nie teraz, nie może się teraz poddać. Nie pozwoli dojść Kelly do głosu. Musi walczyć. Musi wygrać. Caitlyn zawsze była słaba, ale teraz nie zrezygnuje. Nie! - I tak by umarła - kontynuowała Atropos z błogim uśmiechem. - To wspaniałe dziecko, ale wiemy przecież, że była poważnie chora, że nie było już nadziei. Serce Caitlyn zamarło. Jak ten potwór może to mówić, tak zimno, tak obojętnie? - Zrobiłam to z przykrością. Ale musiałam jej pomóc, tak jak matce. Wiesz, że była spadkobierczynią. Przeszkadzała. Zanim to zrobiłam, nagrałam Jamie na taśmę. Leżała w szpitalu i była przerażona. Zeszłaś na dół na obiad, to był jedyny moment, kiedy została sama. „Odwiedziłam” ją z dyktafonem w kieszeni. W telefonie słyszałaś głos Jamie i mój udający ją. - Przerwała na moment i dodała wystraszonym głosem: - Mamusiu... mamusiu... gdzie jesteś? Caitlyn próbowała krzyczeć, próbowała się ruszyć. Jej dziecko! Jej własna siostra zabiła jej dziecko! Poczuła przypływ adrenaliny. Ogarnęła ją wściekłość. Palce zacisnęły się na krawędzi biurka. Hannah wydała z siebie stłumiony jęk. - Jesteście takie żałosne. Aż trudno uwierzyć, że mamy wspólne geny. - Spojrzała gniewnie na Hannah, a potem wycelowała palec w Caitlyn. - Teraz ty jesteś problemem. Caitlyn? Kelly? Bliźniaczki. Dwie osoby w jednym ciele? - Amanda zaczęła przemierzać pokój. - Myślę, że najlepiej byłoby przeciąć cię na pół. Przez sam środek. I ułożyć połówki osobno. Ale zrobiłby się straszny bałagan... Już raz narobiłam takiego bałaganu. Utoczenie krwi Josha i rozpryskanie jej w twoim pokoju... myślisz, że to takie łatwe? Byłaś nieprzytomna, a potrzebowałam odcisku twojej dłoni. Na szczęście rozbiłaś sobie nos, gdy upadłaś w gabinecie Josha. Założę się, że wpadłaś w panikę, gdy obudziłaś się następnego ranka, prawda? Myślałaś, że za dużo wypiłaś? - Zaśmiała się szatańsko. Caitlyn przeszedł dreszcz, ale próbowała wziąć się w garść. Mogła się ruszać. Z dużym trudem, ale mogła. Odzyskiwała ostrość widzenia i wydawało jej się, że poza monotonnym głosem Amandy słyszy też czyjeś kroki. Ale to chyba tylko złudzenie. - Caitlyn, nigdy więcej nie pozwól, żeby ktoś dosypał ci narkotyk do drinka. Traci się wtedy świadomość i pamięć. - Uśmiechnęła się i stanęła obok potwornego drzewa rodowego. - Zresztą my ślę, że nie będziesz już musiała się o to martwić. Już o nic nie będziesz się martwić. - Hannah stopniowo przesuwała się w stronę Amandy. Spojrzała na Caitlyn, która mrugnęła, mając nadzieję, że siostra zrozumie. Amanda nie przerywała swojej paplaniny, ale jej słowa ledwie docierały do Caitlyn. Skoncentrowała się na próbach poruszenia palcami rąk i nasłuchiwała. Czy to schody skrzypnęły? Omal nie podskoczyła... i poczuła, że odzyskuje kontrolę nad własnym ciałem. Jeśli spróbuje... W skupieniu próbowała podnieść palec prawej ręki. Hannah zobaczyła ten ruch i zamarła. Amanda patrzyła z podziwem na swoją pracę. Zadzwoniła jego komórka. – Tam był ktoś... Albo coś... – Ale kiedy zobaczyła jego minę i zorientowała się, że myśli, księdzem. I w ogóle... powietrza i obie zanurzyły się pod powierzchnię. – Bywasz straszą świnią powiedziała. szkolenia z zakresu ochrony danych osobowych